Czy moja biegłość w pomaganiu Klientom w poprawianiu ich sytuacji zawodowej pomaga mi lepiej “ogarniać” własną karierę? Nie jest to takie proste i oczywiste, jakby na pierwszy rzut oka się wydawało. Kariera zawodowa to zbiór wielu elementów, wcale nie trudnych. Jednak teoria nie zawsze idzie z praktyką w parze.
Zacznę może od najważniejszego moim zdaniem wyzwania, jakim jest kwestia braku odpowiedniego dystansu do samego siebie. Jest to problem, który jest praktycznie nie do przeskoczenia. Łatwiej jest doradzać i prowadzić kogoś w stronę autorefleksji niż zrobić to dla samego siebie. Oczywiście, w jakimś sensie, jestem w stanie wspierać samego siebie, jednak napotykam tu na poważne ograniczenia.
Kolejną kwestią, jaką trzeba wziąć pod uwagę jest to, że Klient przychodząc do mnie z prośbą o pomoc w poukładaniu jego życia zawodowego, najczęściej nie oczekuje ode mnie prowadzenia za rękę, a nawet jeśli oczekuje, to zwykle go nie otrzyma. To na nim spoczywa główny ciężar dokonania analiz, przemyśleń czy refleksji dotyczących jego kariery zawodowej. To on ostatecznie musi przełamać swoje ograniczenia, które nie pozwalają mu iść do przodu. W końcu to on podejmuje ostateczne decyzje, działania i ponosi ich konsekwencje. Oczywiście wspieram go w tym procesie, dyskutujemy o jego wątpliwościach, przewidywaniach, blokadach, podjętych wyborach, działaniach oraz ich decyzjach, jednak ostateczny ciężar wdrożenia tego spoczywa na Kliencie.
A teraz jak się to ma do pomagania samemu sobie? Otóż jak widać przemyślenie swojego życia zawodowego, wyciągnięcie wniosków czy podjęcie decyzji to jedno, a wdrożenie ich w życie to drugie. Wielu moich Klientów może być przecież w lepszej sytuacji niż ja, ponieważ może posiadać kompetencje lub predyspozycje osobowościowe, których ja nie posiadam, a które są bardzo przydatne w szybkim i efektywnym rozwoju kariery. Współpraca ze mną pomaga im je sobie uświadomić i zaplanować, jak je wykorzystać. Jeśli jednak ja ich nie posiadam, to nawet najlepsze narzędzia autorefleksji nic nie dadzą, bo nadal tych kompetencji mieć nie będę.
Niewiedza czasem pomaga
Pracując z Klientem i nie mając wszystkich (a w zasadzie większości) informacji na temat życia zawodowego tej osoby, na temat jej doświadczeń, w tym na temat wielu porażek i sukcesów, sposobów radzenia sobie z tymi kwestiami, emocjonalności, charakteru czy preferencji – jest mi łatwiej. Sytuacja zawodowa tej osoby rysuje mi się często jaśniej, wyraziściej, nie ma w niej tylu niuansów czy wątpliwości.
Patrząc na swoje życie, w tym zawodowe, obraz nie jest już tak klarowny, pojawia się więcej znaków zapytania, wątpliwości, półcieni i odcieni szarości. Nie jest to jednoznacznie negatywne, jednak często po prostu utrudnia mi pomaganie samemu sobie, pomimo że bardzo dobrze jestem w stanie pomóc moim Klientom.
Miejmy też świadomość, że konsultacje kariery i biznesu to proces, a więc wymaga on regularności i czasu – tak jak np. trening sportowy. Żeby pomagać samemu sobie, musiałbym także sobie (tak jak to robię z Klientami) wyznaczyć czas na spotkania i rozmowy z sobą samym. Wiemy z doświadczenia, że nie jest to sprawa łatwa, a ja nie jestem wyjątkiem. Gdyby praca samodzielna była względnie łatwa, ludzie nie korzystaliby tak masowo z kursów nauki języka czy wsparcia trenera personalnego – uczyliby się i ćwiczyliby sami. Żeby regularnie i wytrwale pracować z samym sobą, musiałbym mieć nieprzeciętny poziom samodyscypliny w tym zakresie, a raczej tak nie jest 😉
Nie do przecenienia jest również kwestia motywacji do zmiany. Klienci przychodzą do mnie najczęściej wtedy, kiedy ich sytuacja zawodowa wymaga zmiany lub poprawy. Może to być spowodowane presjami zewnętrznymi, ale też sfrustrowanymi potrzebami, które są w nich. Tak czy inaczej są oni całkiem nieźle zachęceni i zmotywowani, aby coś u siebie zmienić. Nie wiedzą jak to zrobić, ale wiedzą, że tego chcą i potrzebują.
U mnie tymczasem może być odwrotnie. Ja mogę wiedzieć jak dokonać zmiany (a przynajmniej jak nad nią pracować), ale może brakować mi motywacji, aby w ogóle wkładać z nią jakiś większy wysiłek.
Z tego, co powyżej zostało powiedziane wynika, że nie jestem w stanie pomagać sobie tak dobrze, jak pomagam moim Klientom. Z tego, że posiadam biegłość w pomaganiu, nie wynika, że moja kariera zawodowa jest i musi być uporządkowana oraz stanowić dla kogoś wzór. Można przytoczyć tu przykład robienia na drutach. Biegłość w tej umiejętności nie powoduje automatycznie, że nosimy swetry czy rękawiczki, które sami sobie zrobiliśmy. Możemy bowiem zwyczajnie nie mieć czasu na robienie swetra dla siebie i wolimy kupić go w sklepie, może być tak, że po godzinach pracy nie chcemy już patrzeć na druty i włóczkę albo tak, że gdy robimy sweter dla siebie, to nic nam się nie podoba i nie możemy tej roboty skończyć.
Klienci też mogą pomóc
Nie chcę jednak, aby Czytelnik odniósł wrażenie, że moja biegłość w pomaganiu innym w obszarze kariery zawodowej w ogóle mi się do niczego nie przydaje. Tak nie jest.
Ważną korzyścią, którą odnoszę z pomagania moim Klientom, jest to, że praca z nimi stanowi niewyczerpywalne źródło inspiracji. Inspiracje tym, co mówią i myślą moi Klienci, tym, w jaki sposób podchodzą do swojej sytuacji, jakie znajdują rozwiązania, jak przezwyciężają trudności. Daje mi to często motywację i nowe spojrzenie na to, jak mogę rozwiązać własne trudności i dylematy.
Fakt, że znam pewne gotowe narzędzia wspierające rozwój zawodowy, to że towarzyszyłem setkom Klientów w poprawianiu ich sytuacji zawodowej sprawia, że mam w głowie pewne gotowe i sprawdzone schematy myślenia, które wystarczy “tylko” wypełnić własną treścią.
Nie jestem ideałem, ale…
Aby przejść skutecznie i w pełni pomóc sobie samemu, musiałbym znaleźć czas, aby regularnie pracować z samym sobą. Gdybym tak robił, to zapewne udzieliłbym sobie o wiele lepszego wsparcia niż byłaby sobie w stanie dać większość osób, choć wciąż pewnie nie tak dobrego, jak pod okiem innego, doświadczonego specjalisty. W tym sensie jestem jak typowy szewc, który bez butów chodzi – same umiejętności nie wystarczą, trzeba jeszcze mieć czas, by te kompetencje wykorzystać dla siebie i swojego pożytku.
Jednocześnie często bywa tak, że nie mając wystarczającej ilości czasu, biorę tylko jakiś wycinek mojej kariery i zadaję sobie ważne pytania o cel jaki chcę osiągnąć, przewidywania w jaki sposób sytuacja może się zmienić czy też najbliższe kroki, jakie mogę podjąć. Moje doświadczenie sprawia, że zwykle wiem nad jakimi kwestiami powinienem się zastanowić i zwykle mam rację. Nie muszę błądzić po omacku, więc też mogę przeznaczyć na te kwestie mniej czasu.
Bycie doświadczonym konsultantem kariery i biznesu daje jeszcze co najmniej jedną dodatkową korzyść – dużo łatwiej mi uznać, że moja sytuacja zawodowa jest czymś, co wymaga uwagi i doskonalenia, łatwiej udaje mi się uchwycić moment, w którym powinienem się zająć u siebie tą sferę, mniej czasu zajmuje mi wyznaczenie sobie realnych celów czy opracowanie sensownego planu działania. Łatwiej orientuję się też kiedy może mi być potrzebne wsparcie z zewnątrz, dość dobrze przychodzi mi określenie swoich potrzeb w tym zakresie, a do tego mam na tyle dobrą orientację w rynku specjalistów z tej dziedziny, że raczej wiem do kogo, kiedy i z czym powinienem się zwrócić.
Odpowiadając więc na postawione w tytule pytanie: Czy moja biegłość w pomaganiu Klientom w poprawianiu ich sytuacji zawodowej pomaga mi lepiej “ogarniać” własną karierę zawodową? Generalnie tak, przy czym nie jest to tak, że moja kariera zawodowa jest idealnie ogarnięta, bez zarzutów oraz jest “wzorem kariery zawodowej” przechowywanym w Międzynarodowym Biurze Miar i Wag w Sèvres pod Paryżem. Praca z samym sobą zwykle nie zastąpi pracy z drugim człowiekiem, zwłaszcza ze specjalistą z tej dziedziny i najczęściej nie jest ona tak efektywna. Odwołując się do wcześniejszej metafory – jestem typem profesjonalisty, który kupuje swetry w sklepie, mimo że wykonuje takie swetry dla innych. W praktyce bardziej mogę zacerować jakąś dziurę lub poprawić jakiś element niż stworzyć dla siebie od zera coś ciepłego na zimę ;).