Konsultant kariery – jak nim zostałem?

Konsultant kariery – jak nim zostałem?

Konsultant kariery nie był moim pierwszym pomysłem na życie. Nie był nawet drugim. Skąd się więc wziął i jak na to wpadłem? A może moja historia pomoże i Tobie – w odnalezieniu własnej ścieżki zawodowej? Jeśli jesteś ciekawy/a to stoi za ta nazwą – zapraszam!

Na początku chcę wyraźnie zaznaczyć fakt, że Konsultant kariery nie jest zawodem zdefiniowanym, jasno regulowanym i określonym prawnie. Jest wiele osób/specjalistów, które tytułują się w ten czy podobny sposób i kariera zawodowa jest ich głównym tematem działań (coach kariery, doradca kariery, career consultant), jednak nie jest to zawód z określonymi prawnie wymaganiami i umiejętnościami, które trzeba spełnić, by móc go wykonywać.

Nazwę wymyśliłem samodzielnie, ale istnieje prawdopodobieństwo, że istniała już wcześniej. Niezależnie od tego, nazwa Konsultant kariery najlepiej opisuje moja rolę, zadania i misję, jaką chcę wykonywać i przedstawiać, najlepiej też określa moje indywidualne podejście do tematu kariery i rozwoju.

konsultant kariery, kariera zawodowa

Konsultant kariery – początki i pierwsze fundamenty

Określenie to powstało mojej głowie w roku 2014. Jak do tego doszło? Kluczowym punktem na tej drodze było zetknięcie się z coachingiem. W trakcie moich studiów psychologicznych, w ramach aktywności w Kole Nauk Psychologicznych “Pragma”, mój Kolega Jan, poprowadził kilka spotkań mini kursu dotyczącego podstaw coachingu, który bazował na podejściu ugruntowanym w latach ‘80-tych przez Johna Whitmore’a (jedna ze sztandarowych jego publikacji to “Coaching for performance”). Jan poznał to podejście dzięki naszemu wspólnemu koledze, który odbywał staż zawodowy w Wielkiej Brytanii. Współpracował tam z menedżerami, którzy w swojej praktyce zawodowej stosowali coachingowe narzędzie wspierania pracowników i zarządzania zespołem.

Wspomniany wyżej kurs coachingowy pozwolił mi na dogłębne poznanie podstaw i bazowych zasad coachingu oraz, klasycznego już, modelu pracy z klientem GROW. Miałem również okazję doświadczyć coachingu na sobie, a także go praktykować – ćwiczyliśmy bowiem w parach lub trójkach zarówno elementy tego procesu, jak i jego całość.

Mimo że były to dopiero początki, a osoba, która nas uczyła, sama niedawno poznała podstawy coachingu, zdobyta na tym kursie wiedza oraz zbudowane nawyki uważam do dziś za bardzo solidne. Wszystko, czego się wtedy nauczyłem stosuję w mojej aktualnej praktyce; stanowi to niejako fundament, na którym budowałem inne umiejętności i swoją dalszą karierę. Sam również miałem wielokrotnie okazję uczyć coachingu (studentów psychologii, doradców zawodowych, nauczycieli) i też od tej, trenerskiej strony, miałem okazję zobaczyć, że ta wstępna i bazowa wiedza była fundamentalna i stanowiła wystarczającą bazę, aby posługiwać się tą metodą w codziennej pracy.

Decyzja, która zmieniła wiele

Wtedy też pierwszy raz poczułem, że takie spotkania, rozmowy 1:1, aktywne słuchanie i zadawanie pytań, pomoc w ustaleniu celów, potrzeb, odkrywanie zasobów drugiej osoby, dostrzeganie pomijanych wartości, tworzenie przestrzeni do szukania rozwiązań bardziej niż dawania rad, ustalenie mierzalnych celów jest czymś, co sprawia mi przyjemność oraz że chciałbym “z tego żyć” i w taki sposób pomagać ludziom.

Moje doświadczenie i wiedza zawodowa w zakresie wspierania rozwoju innych to oczywiście nie tylko ten jeden kurs coachingu. Ukończyłem również studia psychologiczne (i uzyskałem w 2009 roku tytuł magistra psychologii), całoroczny kurs coachingu i psychoterapii krótkoterminowej nastawionej na rozwiązania oraz Szkołę Profesjonalnego Coachingu (ukończoną w 2010). Ostatnia pozycja wniosła w moje doświadczenie naprawdę wiele ważnych lekcji. Szkoła, pod merytorycznym nadzorem Leszka Zawlockiego, pozwoliła mi uzyskać certyfikat coacha, który po latach praktyki i superwizji przedłużyłem bezterminowo. 

doradca zawodowy, kariera i praca

Co jest ważne dla mnie w mojej praktyce?

Uczyłem się coachingu w wielu miejscach, lecz dość szybko przeszedłem też do własnej praktyki. Początkowo bezpłatnej lub za niewielkie kwoty, później – w miarę nabywania doświadczenia i pozytywnych efektów współprac – zacząłem pobierać za sesje standardowe, “rynkowe” stawki (choć nigdy nie uważałem i nie uważam za rozsądne i uzasadnione, aby np. za godzinne spotkanie brać 500 zł czy więcej).

Główną i do dziś ważną dla mnie zasadą, którą wyniosłem z praktykowania coachingu jest to, że sednem pracy pomocowej jest nastawienie na cel i wsparcie klienta w jego określeniu, otwartość na świat i osobę klienta, umiejętne pytania, wspieranie klienta w szukaniu przez niego rozwiązań oraz przezwyciężaniu swoich barier. A zatem nie jest wcale tak ważne i cenne dla klienta udzielanie mu bezpośrednich porad, lecz raczej proponowanie mu ćwiczeń odpowiednio dopasowanych do jego sytuacji, potrzeb i tematu, stawianie odpowiednich pytań, zwiększanie świadomości własnych zasobów, łączenie różnych elementów poprzez stymulację (dialog) jego myślenia. 

Ukierunkowanie drogi coachingowej – Konsultant kariery

Będąc aktywnym uczestnikiem polskiego rynku usług coachingowych, szybko zorientowałem się, że wielu coachów specjalizuje się w określonej dziedzinie (np. biznesie, wspieraniu menedżerów, pracy z parami, dbaniem o zdrowie etc.). Bardzo długo traktowałem to jako zwykły zabieg marketingowy i nie stosowałem go u siebie. Jednak w ramach rozwijającej się praktyki zacząłem dostrzegać, że im lepiej znam jakiś obszar, tym lepiej rozumiem wyzwania z jakimi zwykle mierzą się moi klienci i tym lepiej im pomagam. Wąska specjalizacja coacha wpływa więc, moim zdaniem, na skuteczność jego pracy. Aspekt marketingowy przestał mi się też wydawać całkiem nieważny. W początkowej praktyce coacha, kiedy było to moje dodatkowe zajęcie, któremu nie poświęcałem tyle czasu i uwagi, by go odpowiednio rozwijać i promować, nie miało to wielkiego znaczenia, ale z czasem okazało się, że szeroki zakres działań tak naprawdę ostatecznie nie trafia do nikogo. Pomijając aspekt finansowy, ja po prostu lubiłem pomagać moim klientom, w związku z czym chciałem takiej pracy mieć więcej, a do tego potrzebni byli (i są nadal ;)) klienci! Stało się więc dla mnie ważne, aby tak prezentować moją usługę, aby jak najwięcej osób chciało z niej korzystać. 

coaching, coach

Inna droga coachingu

Zaszła więc u mnie zmiana mentalna i zacząłem zastanawiać się nad swoją “specjalizacją”. Było to w okresie 2013/2014 roku, gdy pracowałem jako specjalista ds. organizacji szkoleń w projekcie “Zawodowi Sprzedawcy”. Zajmowaliśmy się w nim tematyką sprzedaży: doradztwem dla firm w procesach sprzedażowych, telemarketingiem, w tym w pozyskiwaniem tzw. leadów. Działając tam, poznałem m.in. schemat prowadzenia rozmowy handlowej. Uświadomiłem sobie, że proces ten jest podobny do procesu poszukiwania pracy. Zacząłem widzieć wyraźne analogie między obiema aktywnościami, np. kompetencje kandydata to jakby produkt/usługa, cv to jakby oferta handlowa, rozmowa kwalifikacyjna jest jak rozmowa sprzedażowa z potencjalnymi nabywcami.

Podobne mogą być (lub przynajmniej powinny) działania późniejsze – w przypadku sprzedaży mamy tzw. follow-up, czyli wracanie do potencjalnego klienta i próba dopilnowania, aby zapoznał się z ofertą, podjął decyzję, podzielił się z nami swoimi obiekcjami, a ostatecznie, aby kupił/podpisał umowę. Z kolei po odbytej rozmowie rekrutacyjnej również dobrze jest przypomnieć się i dążyć do uzyskania informacji na jakim etapie jest rozpatrywanie naszej aplikacji, a w przypadku odrzucenia naszej kandydatury bardzo ważne jest podjęcie próby uzyskania jakiejś informacji zwrotnej.

Skoro więc posiadałem unikatowe spojrzenie na proces poszukiwania pracy, wywodzące się ze sprzedaży i przedsiębiorczości, a ponadto tak się złożyło, że sfera zawodowa i aktywność zadaniowa zawsze bardziej mnie interesowała niż inne sfery życia, więc na niej postanowiłem się skupić i ją obrać jako obszar specjalizacji.

coaching, coach krakow

Konsultant kariery jako moja specjalizacja

Specjalizacja, czyli tematy, na których koncentruję się w pracy z Klientami to jedno, jednak przewartościowaniu ulegało również podejście do samej stosowanej metody. Zacząłem bowiem wyraźnie widzieć i nazywać wady coachingu (tego, którego byłem uczony i który poznawałem poprzez grupy dyskusyjne, warsztaty czy superwizje). Nacisk kładło się w nim na to, aby nie doradzać klientowi, nie sugerować mu niczego i nie podpowiadać. Głównymi “narzędziami” pracy były odpowiednio zadawane pytanie oraz aktywne słuchanie. Były to sposoby bezwzględnie skuteczne, jednak – w mojej ocenie – bardzo często ograniczające i niewystarczające. “Zakaz” dzielenia się z klientem własnym punktem widzenia, proponowania swoich pomysłów, konfrontowania go z naszym oglądem sytuacji – słowem ograniczanie możliwości kreatywnego dialogu dwóch / dwojga ludzi, w mojej ocenie był stratą na jakości. 

Co ciekawe, czuli to i komunikowali sami klienci. “W branży” dochodziło nierzadko do sytuacji, że coachowie oficjalnie promowali takie postawy “niedoradzania”, ale w praktyce okazywało się, że ich klienci chcieli i potrzebowali innych metod pracy, a więc na realnych sesjach pracowali oni z klientami inaczej. Zacząłem sobie uświadamiać, że taki “czysty”, niedyrektywny coaching jest dla osób, które mają wysoką motywację do zmiany i nienaganne kompetencje i które potrzebują krótkoterminowego, wręcz punktowego wsparcia. W realnym życiu takich osób jest niewiele. Większość klientów ma motywację zmienną, niższe kompetencje, nierzadko nie posiada wszystkich potrzebnych zasobów, aby osiągnąć cel i nie można o nich bez wahania powiedzieć, że są całkiem zdrowi psychicznie. Nie oznacza to, że chorują, nie oznacza nawet, że ściśle spełniają kryteria jakichś zaburzeń osobowości i zachowania, jednak pewne oznaki takich problemów można u nich dostrzec. W takiej zaś sytuacji “czysty” coaching w mojej ocenie się po prostu nie sprawdza i jest nieefektywny. Potrzebny jest inny i szerszy zestaw “narzędzi” i metod pracy.

Odpowiedź na potrzeby klientów

Moim pomysłem na rozwiązanie tego problemu, było połączenie kilku obszarów działania w jedną usługę:

  • oddziaływania doradcze (głównie doradztwo zawodowe i biznesowe),
  • niedyrektywny coaching,
  • elementy psychoedukacji, psychoterapii i poradnictwa psychologicznego (praca z emocjami, nastrojem, myślami, sięganie do przeszłości, pokazywanie klientowi mechanizmów i schematów sterujących jego wyborami, działaniami, a szerzej – życiem),
  • elementy treningu umiejętności (często z wykorzystaniem kamery wideo), którego celem jest rozwinięcie pewnych konkretnych kompetencji i nawyków. .

I podkreślę tutaj raz jeszcze, że opisane wyżej podejście nie jest przeznaczone do leczenia różnego rodzaju problemów psychologicznych i behawioralnych jak zaburzenia lękowe, depresyjne, uzależnienia, zaburzenia osobowości itd. Jest ono nadal przeznaczone do wspierania ludzi generalnie bardziej zdrowych, w obszarze przede wszystkim rozwoju ich karier i poprawy satysfakcji z życia zawodowego

Gdy zdałem sobie sprawę, że coaching nie jest wystarczający, aby skutecznie pomagać Klientom — przestałem się nim tytułować. Na pewno zbiegło się to z tym, że coraz więcej coachów, z którymi miałem styczność w internecie, w mediach społecznościowych czy na warsztatach, głosiło poglądy, z którymi nie chciałem być utożsamiany (pseudonauka, szamanizm, new age). Coaching był też coraz częściej utożsamiany (to akurat nie jest wina środowiska coachingowego) z mowami motywacyjnymi, najczęściej nastawionymi na krótkoterminowy zastrzyk energii i motywacji, ale bez dawania wiedzy czy narzędzi, a przede wszystkim bez oferowania wsparcia do tego, aby utrzymać ten stan dłużej. Choć wiedziałem, że coaching to pojemna dziedzina, to jednak wolałem wziąć z tego obszaru tylko to, co według mnie jest dobre i słuszne, co sprawdza się w praktyce, a przede wszystkim – co było potrzebne moim klientom.

konsultant kariery, kariera zawodowa, coach kariery

Konsultant kariery dziś

Obecnie przedstawiam się jako psycholog i konsultant kariery. Psycholog dlatego, że w swojej codziennej pracy posiłkuję się wiedzą psychologiczną – głównie z obszaru psychologii pracy i organizacji, elementów psychologii klinicznej, a także zupełnie podstawowych zagadnień jak psychologia osobowości, procesy emocjonalno-motywacyjne czy psychologia społeczna. W razie potrzeby udzielam też moim klientom wsparcia kryzysowego, ale potrafię rozpoznać poważniejszy problem i zalecić wizytę u specjalisty od zdrowia psychicznego (psychoterapeuta, psychiatra).

Konsultant kariery wskazuje natomiast mój główny obszar specjalizacji. Udowadnia, że mój styl pracy lokuję gdzieś pomiędzy niedyrektywnym coachingiem, w którym wszystko wychodzi (poprzez pytania i aktywne słuchanie) od Klienta, a “twardym” doradztwem (zawodowym), w którym często mówi się klientowi co, gdzie i jak ma zrobić oraz do czego ma predyspozycje i gdzie się najlepiej zrealizuje (skąd niektórzy doradcy zawodowi biorą niezachwianą pewność, że mogą takie rzeczy “wiedzieć” – nie mam pojęcia). Niektórzy klienci – sam tego doświadczyłem – oczekują bardziej dyrektywnego prowadzenia. Często jednak po prostu nie jest to możliwe. Może w niektórych innych branżach jest inaczej, np. w prawie. Tutaj adwokat czy radca prawny muszą rozwiązać problem klienta w ramach istniejących przepisów. Podobnie z doradcą podatkowym. Mamy tu więc jakiś “twardy” punkt odniesienia, a więc przepisy prawa.

W przypadku kariery zawodowej – nie da się powiedzieć jak dobrze wybrać, bo takiego “twardego” punktu odniesienia nie ma. Ostatecznie decyduje wdrożenie planu w działanie i sprawdzenie jak on “spracuje”, a decyzja musi być ostatecznie zawsze po stronie klienta.

Doradcą zawodowym nie chciałem i nie chcę określać się z jeszcze jednego powodu. W czasie kiedy miałem te wszystkie przemyślenia oraz podejmowałem decyzję jak określać to, co robię, był to zawód regulowany, wymagający ukończenia studiów podyplomowych. Potem co prawda to się zmieniło, jednak poniekąd z szacunku do tej profesji (a poniekąd też wskutek całkiem nierzadkich, negatywnych skojarzeń z tą profesją jako związaną bezpośrednio z urzędami pracy, szkołami, a więc instytucjami państwowymi, bezrobociem, niekoniecznie wysoką jakością w efekcie) uznałem, że skoro nie mam dyplomu doradcy zawodowego, to tym doradcą nie będę się określał.

Ostatecznie więc – na przełomie 2014/2015 roku powstała nazwa “Konsultant kariery” i myślę, że tak już pozostanie. 🙂 Jeśli moja historia przekonała Cię do mojej osoby i metod, które stosuję oraz chcesz skorzystać z usług doradczych – zapraszam na moją stronę.

Ile zarabia psycholog?

Ile zarabia psycholog?

Psychologia jest niezwykle szeroką dziedziną, dlatego ogólnikowe podejście do tego, ile zarabia psycholog, może nie mieć tutaj sensu. Psychologowie mogą pracować na etacie w poradni publicznej lub prywatnej, w szkole, przedszkolu, korporacji, przez co otrzymują tyle, ile zapewnia im umowa. Różnice między placówkami publicznymi i prywatnymi mogą być znaczące. Kwota wypłaty zależy także, jak we wszystkich zawodach, od doświadczenia czy zajmowanego stanowiska. Psycholog może prowadzić prywatną praktykę; może to być praktyka psychoterapeutyczna, testy, badania psychologiczne. Często specjaliści łączą pracę w różnych placówkach. 

Dlatego też, biorąc pod uwagę dodatkowy czynnik jak miejsce zamieszkania, rozstrzał zarobków może być bardzo szeroki. Na pewno są psychologowie, którzy zarabiają średnią krajowa lub niewiele ponad, ale z pewnością są i tacy, którzy prowadząc własną działalność lub pracując na wyłączność danej korporacji mogą zarabiać około 10 000 tys. zł netto miesięcznie, a nawet i więcej. 

ile zarabia się jako psycholog

Ile zarabia psycholog – co mieści się w cenie terapii?

Ile zarabia psycholog z mojej perspektywy zawodowej? Będę tutaj mówił o własnych doświadczeniach i praktyce, jednak każdy dobry psycholog będzie również działał według tych zasad. Ceny moich usług są jawne, można znaleźć je na stronie internetowej. Szczegółowe dane na temat zarobków w danej branży można znaleźć tutaj. Jak więc co jest czynnikami składowymi ostatecznej ceny terapii?

Poświęcony czas

Po pierwsze: mój czas i uwaga na sesjach, które trwają od pół godziny do 2 godzin. Najczęściej spotykam się z klientami według opracowanego schematu usług, czyli 2-godzinne spotkanie wstępne i 1,5-godzinne kolejne spotkania; rzadko występują inne schematy. Klient zyskuje moją obecność w rozumieniu, że jestem na spotkaniu, aktywnie słucham, jestem zaangażowany w zrozumienie jego sytuacji oraz kierunku, w którym zmierza, a także pojawiających się na tej drodze trudności i poszukiwaniu ich przyczyny. Sesja ze mną to także zachęcenie klienta do eksploracji dostępnych rozwiązań i dzielenie się własnymi pomysłami, sugestiami czy spostrzeżeniami.

Doświadczenie i wiedza

Kolejną kwestią jest doświadczenie i umiejętności wynikające z wielu konsultacji, które miałem okazję prowadzić. Trudno by mi było je zliczyć, ale sądzę, że aktualnie liczba ta opiewa na około 1000 sesji, czyli kilka tysięcy godzin spędzonych na słuchaniu, rozumieniu i wspieraniu rozwoju ludzi. Umiejętność rozumienia sytuacji, widzenia źródeł problemów, niewidocznych na pierwszy rzut oka rozwiązań czy zadawanie odpowiednich pytań – to cechy moich konsultacji. Klient może czuć się rozumiany, wysłuchany i zauważony.

Cena terapii to także element wiedzy. Wiedzy, w moim przypadku, szeroko pojętej, bo od funkcjonowania ludzkiego umysłu aż po zakres wiedzy zawodowej. Posiadam w tym też większą niż przeciętnie (wśród doradców zawodowych) wiedzę z zakresu psychopatologii, dzięki której odróżniam kwestię dużego i trudnego wyzwania czy braku motywacji od zaburzeń. W zakresie wiedzy mieści się też ta z zakresu zarządzania, prowadzenia firmy, działania rynku pracy, oczekiwań pracodawców, tworzenia dokumentów aplikacyjnych, prowadzenia rozmów rekrutacyjnych, sprzedaży czy określonych profesji zawodowych. Te kwalifikacje i kompetencje są obszerne, ponieważ należę do osób, które posiadają obszerną wiedzą ogólną. Pomaga ona przy różnorodności klientów, branż i problemów, z którymi przychodzą do mnie klienci. Wszechstronność jest moją mocną stroną.

konsultacje kariery, konsultant kariery, doradca zawodowy

Czas pomiędzy sesjami

Pomiędzy sesjami również poświęcam czas dla klienta, choć w nie tak bezpośredni sposób, jak w rozmowie face to face. Możemy tutaj zaliczyć takie aspekty jak przygotowanie się do kolejnego spotkania, zapoznanie się z notatkami, wypunktowanie najważniejszych aspektów dalszej pracy, podsumowanie ostatniej rozmowy, analiza zadań lub ich zlecenie i odpowiednie dobranie do konkretnego przypadku (np. różnego rodzaju testy), analiza dokumentacji rekrutacyjnej klienta, porównanie kompetencji z wymogami branży, wysyłanie (za zgodą klienta) dokumentów do wybranych osób/firm czy analiza profilów społecznościowych (głównie Linkedin). Te ostatnie są usługami dodatkowo płatnymi, jednak korzyści z tych usług są naprawdę wymierne. Nie jestem osobą, która wykonuje pracę za klienta. Nie chciałbym doprowadzić przypadkowo do braku samodzielności moich klientów czy uzależnienia od moich działań – takie praktyki na dłuższą metę się nie sprawdzą, nie mówiąc o kosztach czy czasie, jaki by takie działania zabrały. Jeśli natomiast klient wykazuje sam z siebie duże zaangażowanie i chęć zmian, to nic nie stoi na przeszkodzie, żebym dodatkowo go wsparł i zwiększył jego szanse.

Z mojej strony wszystkie te działania są dbałością o ciągłość tematyki poruszanej na spotkaniach, a klient może mieć poczucie odpowiedniego zainteresowania tematem lub problemem, z którym się do mnie zwraca. Moje zapisy służą też jako “przypominajka” dla klienta, gdy ten na kolejnym spotkaniu zapomni istotnego szczegółu, który ponownie jest brany pod lupę. 

zarobki psychologa, coach kariery, konsultant kariery, ile zarabia psycholog

Zarobki psychologa a korzyści dla klienta – konsultacje kariery

Uczestnicząc w sesjach psychologicznych, klient zyskuje inną perspektywę zewnętrzną oraz odpowiednią, naturalną motywację. Angażuję się w to, by cel został osiągnięty. Ich sukces i spełnienie jest również moim sukcesem pracy doradcy i psychologa, dlatego staram się, by rezultaty spotkań były obiecujące i owocne. Klient otrzymuje wsparcie, choć warunkowe, ponieważ nie jestem w tej relacji “osobą od chwalenia”. Jeśli dana kwestia jest wątpliwa w realizacji, to mogę, na podstawie posiadanej wiedzy czy doświadczenia, o tym powiedzieć, by kolejne kroki były bliższe celu. Informuję o ewentualnych zagrożeniach i konsekwencjach.

Ale spokojnie, nie jestem też “hamulcem rozwoju”. Nie powstrzymuję nikogo od zamierzeń czy wyznaczonych celów – moim zadaniem jest ułatwienie dotarcia do nich i nauka samodzielnego odkrywania rozwiązań. Moi klienci często są zachęcani przeze mnie do dodatkowych działań czy wysiłku, nie poddawania się w obliczu trudności, by lepiej lub szybciej osiągnąć swoje zamierzenia. Jeśli natomiast widzę (choć sytuacji takich miałem bardzo niewiele), że klient chce podejmować ryzykowne decyzje, które mogą nieść poważne konsekwencje, chcę i powinienem zareagować/zasugerować przemyślenie takiego rozwiązania, przekierować energię w stronę, która wydaje się być bardziej efektywna. Tak więc ta nowa perspektywa będzie pochodzić od osoby realnie wspierającej, ale i “trzeźwo” myślącej i osadzonej w rzeczywistości, która może zauważyć pewne błędy, ryzyka czy drogę do lepszej optymalizacji planowanego wysiłku. Ten czas między sesjami jest też czasem bez ograniczeń, ale każdemu klientowi poświęcam tyle czasu mojej uwagi pośredniej i bezpośredniej, ile wymaga jego sprawa, z którą się do mnie zwraca. Nikt nie jest pominięty czy zepchnięty na dalszy plan, ponieważ każdy problem jest tak samo ważny. Okazjonalnie klienci mogą liczyć też wsparcie w postaci odpowiedzi mailowych czy telefonicznych, dotyczących konkretnych spraw (np. pierwsze wrażenia po spotkaniu rekrutacyjnym). Ostatnią nowością jest także usługa, w której na zlecenie klienta poszukuję ogłoszeń o pracę, które spełniają jego wymogi, potrzeby i pasują do profilu zawodowego klienta.

Podsumowując: wspieram i zachęcam do rozwoju, nie hamuję marzeń, jedynie zwracam uwagę na aspekty rzeczywistości, szczególnie tej na rynku pracy. Jestem sojusznikiem w drodze do celu. I to zawiera cena spotkania na moich sesjach z konsultingu kariery. A czy ty korzystałeś kiedyś w usług psychologa? Jakie sa Twoje wrażenia?

Dlaczego wybrałem zawód psychologa? Moja historia. Odpowiada psycholog Michał Stolarczyk.

Dlaczego wybrałem zawód psychologa? Moja historia. Odpowiada psycholog Michał Stolarczyk.

psychoterapia, zawód psychologa, psycholog Kraków, coaching

Moja pierwsza inspiracja: studia inżynierii środowiska

Pierwsze zetknięcie się z tematyką psychologii miało miejsce na przedmiocie psychologia na moich pierwszych studiach – inżynierii środowiska. Zagadnienia poruszane podczas zajęć związane były głównie z psychologią społeczną, która bada i stara się wyjaśnić jak jednostki się zachowują pod wpływem innych ludzi (i wyobrażeń o nich) i jakie reakcje przejawiają w kontakcie z innymi. Przedmiot opierał się na książce (którą z czystym sumieniem mogę polecić nawet dziś) E. Aronsona, R. M. Akerta, T. D. Wilsona „Psychologia społeczna”.

Pokazane w niej hipotezy, wnioski z eksperymentów, realne oddziaływanie jednostek na siebie – to wszystko silnie na mnie wpłynęło i stanowiło inspirację. Uświadomiłem sobie prawa rządzące ludzką psychiką (albo przynajmniej tak mi się wydawało ;)) oraz to, że poprzez wiedzę naukową da się przewidzieć mechanizmy sterujące ludzkim zachowaniem oraz wpływać na nie. Podejście racjonalne, logiczne i naukowe bardzo mi odpowiadało, bo taki wówczas byłem.

Zawód psychologa – pierwszy krok

Podjąłem więc wysiłek i spróbowałem dostać się na studia psychologiczne. Udało się, jednak studia nie były już w całości tak klarowne, inspirujące i nie dawały tak jednoznacznych odpowiedzi. Owszem, były przedmioty głęboko mnie zajmujące, ale były też takie, które nie były interesujące w ogóle (albo były prowadzone w nieinteresujący sposób) lub prezentowały odmienne podejście niż to, które założyłem i znałem z mojego pierwszego zetknięcia z psychologią. Całość studiów była mieszanką różnorodnych, nierzadko sprzecznych ze sobą koncepcji, z których część opierała się na podejściu i metodologii naukowej, a część była rodzajem traktatów filozoficznych oraz wierzeń i przekonań ich autorów – bez żadnej lub niemal żadnej weryfikacji empirycznej. Ogólnie rzecz ujmując: studia psychologiczne okazały się ostatecznie raczej rozczarowujące w stosunku do początkowych oczekiwań.

studia psychologiczne, zawód psychologa, psychoterapia

Coaching

Właściwe podejście i rozwój psychologicznej pasji zapoczątkował kontakt z obszarem coachingu, w ramach koła naukowego PRAGMA. Prowadził je mój kolega z roku Jasiek, którego serdecznie z tego miejsca pozdrawiam i dziękuję, bo to doświadczenie mocno wpłynęło na moje życie zawodowe. Jasiek przygotował kilkumiesięczny kurs coachingu, przekazując nam niezbędną w tym zakresie wiedzę (np. modele prowadzenia sesji, sposoby określania celów, założenia relacji coach-klient). Jednak najważniejsze było to, że ćwiczyliśmy prowadzenie realnych sesji coachingowych: uczyłem się zadawać odpowiednie i adekwatne pytania, aktywnie słuchać, pobudzać kreatywne myślenie drugiej osoby i inspirować ją do stawiania sobie celów i poszukiwania rozwiązań doświadczanych wyzwań i problemów.

Moja nieustająca inspiracja: zawód psychologa 

W mojej obecnej praktyce nadal dużą przyjemność sprawia mi słuchanie ludzi, wzmacnianie ich motywacji, ukierunkowywanie ich myślenia na cel i szukanie rozwiązań. Mój obecny zawód psychologa pozwala widzieć efekty podejmowanych decyzji, które moi klienci podjęli przy mojej pomocy, ale zupełnie świadomie i samodzielnie. Jestem towarzyszem nowej drogi – nie pociągowym, który sam ciągnie lub popycha wszystko do przodu.

Znalezienie przyjemności w pracy i aktywności = satysfakcja zawodowa. Ja odkryłem to na 2-3 roku studiów, mając 22 lata. Przekucie tego na praktykę zajęło mi trochę dłużej, bo dobrych kilka lat, a stabilne funkcjonowanie na rynku jest możliwe dopiero od 2 ostatnich lat. Mnie zajęło to kilkanaście lat, na pewno da się szybciej. 🙂 Ważna jest podstawa, która tworzy naszą relację z pracą. Bez zainteresowania i pasji może być trudno długo wytrwać (pamiętajmy, że praca zawodowa trochę nam tego życia zabiera, więc fajnie, jeśli będzie przyjemnością, a nie karą).


Kilkaset odbytych sesji, wiele kursów coachingowych, psychologicznych – moja praca, czyli zawód psychologa i moje doświadczenie nieustannie się zwiększa i zmienia, ale przyjemność z wykonywanej pracy – wciąż pozostaje na takim samym poziomie. Tego życzę i Wam!

Jeśli jesteś aktualnie w momencie, w którym nie wiesz w którą stronę podążać, potrzebujesz wsparcia psychologicznego i zawodowego, to świetnie trafiłeś. Umów się na konsultację i sprawdź, jak mogę Ci pomóc!

Moja kariera zawodowa – czy pomaganie Klientom pozwala mi lepiej ją zaplanować?

konsultant kariery, doradztwo kariery, kariera zawodowa

Czy moja biegłość w pomaganiu Klientom w poprawianiu ich sytuacji zawodowej pomaga mi lepiej “ogarniać” własną karierę? Nie jest to takie proste i oczywiste, jakby na pierwszy rzut oka się wydawało. Kariera zawodowa to zbiór wielu elementów, wcale nie trudnych. Jednak teoria nie zawsze idzie z praktyką w parze.


Zacznę może od najważniejszego moim zdaniem wyzwania, jakim jest kwestia braku odpowiedniego dystansu do samego siebie. Jest to problem, który jest praktycznie nie do przeskoczenia. Łatwiej jest doradzać i prowadzić kogoś w stronę autorefleksji niż zrobić to dla samego siebie. Oczywiście, w jakimś sensie, jestem w stanie wspierać samego siebie, jednak napotykam tu na poważne ograniczenia.

Kolejną kwestią, jaką trzeba wziąć pod uwagę jest to, że Klient przychodząc do mnie z prośbą o pomoc w poukładaniu jego życia zawodowego, najczęściej nie oczekuje ode mnie prowadzenia za rękę, a nawet jeśli oczekuje, to zwykle go nie otrzyma. To na nim spoczywa główny ciężar dokonania analiz, przemyśleń czy refleksji dotyczących jego kariery zawodowej. To on ostatecznie musi przełamać swoje ograniczenia, które nie pozwalają mu iść do przodu. W końcu to on podejmuje ostateczne decyzje, działania i ponosi ich konsekwencje. Oczywiście wspieram go w tym procesie, dyskutujemy o jego wątpliwościach, przewidywaniach, blokadach, podjętych wyborach, działaniach oraz ich decyzjach, jednak ostateczny ciężar wdrożenia tego spoczywa na Kliencie.

A teraz jak się to ma do pomagania samemu sobie? Otóż jak widać przemyślenie swojego życia zawodowego, wyciągnięcie wniosków czy podjęcie decyzji to jedno, a wdrożenie ich w życie to drugie. Wielu moich Klientów może być przecież w lepszej sytuacji niż ja, ponieważ może posiadać kompetencje lub predyspozycje osobowościowe, których ja nie posiadam, a które są bardzo przydatne w szybkim i efektywnym rozwoju kariery. Współpraca ze mną pomaga im je sobie uświadomić i zaplanować, jak je wykorzystać. Jeśli jednak ja ich nie posiadam, to nawet najlepsze narzędzia autorefleksji nic nie dadzą, bo nadal tych kompetencji mieć nie będę.

jak zadbać o swoją ścieżkę kariery, kariera zawodowa

Niewiedza czasem pomaga

Pracując z Klientem i nie mając wszystkich (a w zasadzie większości) informacji na temat życia zawodowego tej osoby, na temat jej doświadczeń, w tym na temat wielu porażek i sukcesów, sposobów radzenia sobie z tymi kwestiami, emocjonalności, charakteru czy preferencji – jest mi łatwiej. Sytuacja zawodowa tej osoby rysuje mi się często jaśniej, wyraziściej, nie ma w niej tylu niuansów czy wątpliwości.

Patrząc na swoje życie, w tym zawodowe, obraz nie jest już tak klarowny, pojawia się więcej znaków zapytania, wątpliwości, półcieni i odcieni szarości. Nie jest to jednoznacznie negatywne, jednak często po prostu utrudnia mi pomaganie samemu sobie, pomimo że bardzo dobrze jestem w stanie pomóc moim Klientom.

Miejmy też świadomość, że konsultacje kariery i biznesu to proces, a więc wymaga on regularności i czasu – tak jak np. trening sportowy. Żeby pomagać samemu sobie, musiałbym także sobie (tak jak to robię z Klientami) wyznaczyć czas na spotkania i rozmowy z sobą samym. Wiemy z doświadczenia, że nie jest to sprawa łatwa, a ja nie jestem wyjątkiem. Gdyby praca samodzielna była względnie łatwa, ludzie nie korzystaliby tak masowo z kursów nauki języka czy wsparcia trenera personalnego – uczyliby się i ćwiczyliby sami. Żeby regularnie i wytrwale pracować z samym sobą, musiałbym mieć nieprzeciętny poziom samodyscypliny w tym zakresie, a raczej tak nie jest 😉

Nie do przecenienia jest również kwestia motywacji do zmiany. Klienci przychodzą do mnie najczęściej wtedy, kiedy ich sytuacja zawodowa wymaga zmiany lub poprawy. Może to być spowodowane presjami zewnętrznymi, ale też sfrustrowanymi potrzebami, które są w nich. Tak czy inaczej są oni całkiem nieźle zachęceni i zmotywowani, aby coś u siebie zmienić. Nie wiedzą jak to zrobić, ale wiedzą, że tego chcą i potrzebują.

U mnie tymczasem może być odwrotnie. Ja mogę wiedzieć jak dokonać zmiany (a przynajmniej jak nad nią pracować), ale może brakować mi motywacji, aby w ogóle wkładać z nią jakiś większy wysiłek.

Z tego, co powyżej zostało powiedziane wynika, że nie jestem w stanie pomagać sobie tak dobrze, jak pomagam moim Klientom. Z tego, że posiadam biegłość w pomaganiu, nie wynika, że moja kariera zawodowa jest i musi być uporządkowana oraz stanowić dla kogoś wzór. Można przytoczyć tu przykład robienia na drutach. Biegłość w tej umiejętności nie powoduje automatycznie, że nosimy swetry czy rękawiczki, które sami sobie zrobiliśmy. Możemy bowiem zwyczajnie nie mieć czasu na robienie swetra dla siebie i wolimy kupić go w sklepie, może być tak, że po godzinach pracy nie chcemy już patrzeć na druty i włóczkę albo tak, że gdy robimy sweter dla siebie, to nic nam się nie podoba i nie możemy tej roboty skończyć.

doradztwo, ścieżka kariery, życie zawodowe

Klienci też mogą pomóc w budowaniu mojej kariery zawodowej

Nie chcę jednak, aby Czytelnik odniósł wrażenie, że moja biegłość w pomaganiu innym w obszarze kariery zawodowej w ogóle mi się do niczego nie przydaje. Tak nie jest.

Ważną korzyścią, którą odnoszę z pomagania moim Klientom, jest to, że praca z nimi stanowi niewyczerpywalne źródło inspiracji. Inspiracje tym, co mówią i myślą moi Klienci, tym, w jaki sposób podchodzą do swojej sytuacji, jakie znajdują rozwiązania, jak przezwyciężają trudności. Daje mi to często motywację i nowe spojrzenie na to, jak mogę rozwiązać własne trudności i dylematy.

Fakt, że znam pewne gotowe narzędzia wspierające rozwój zawodowy, to że towarzyszyłem setkom Klientów w poprawianiu ich sytuacji zawodowej sprawia, że mam w głowie pewne gotowe i sprawdzone schematy myślenia, które wystarczy “tylko” wypełnić własną treścią.

Nie jestem ideałem, ale…

Aby przejść skutecznie i w pełni pomóc sobie samemu, musiałbym znaleźć czas, aby regularnie pracować z samym sobą. Gdybym tak robił, to zapewne udzieliłbym sobie o wiele lepszego wsparcia niż byłaby sobie w stanie dać większość osób, choć wciąż pewnie nie tak dobrego, jak pod okiem innego, doświadczonego specjalisty. W tym sensie jestem jak typowy szewc, który bez butów chodzi – same umiejętności nie wystarczą, trzeba jeszcze mieć czas, by te kompetencje wykorzystać dla siebie i swojego pożytku.

Jednocześnie często bywa tak, że nie mając wystarczającej ilości czasu, biorę tylko jakiś wycinek mojej kariery i zadaję sobie ważne pytania o cel jaki chcę osiągnąć, przewidywania w jaki sposób sytuacja może się zmienić czy też najbliższe kroki, jakie mogę podjąć. Moje doświadczenie sprawia, że zwykle wiem nad jakimi kwestiami powinienem się zastanowić i zwykle mam rację. Nie muszę błądzić po omacku, więc też mogę przeznaczyć na te kwestie mniej czasu.

Bycie doświadczonym konsultantem kariery i biznesu daje jeszcze co najmniej jedną dodatkową korzyść – dużo łatwiej mi uznać, że moja sytuacja zawodowa jest czymś, co wymaga uwagi i doskonalenia, łatwiej udaje mi się uchwycić moment, w którym powinienem się zająć u siebie tą sferę, mniej czasu zajmuje mi wyznaczenie sobie realnych celów czy opracowanie sensownego planu działania. Łatwiej orientuję się też kiedy może mi być potrzebne wsparcie z zewnątrz, dość dobrze przychodzi mi określenie swoich potrzeb w tym zakresie, a do tego mam na tyle dobrą orientację w rynku specjalistów z tej dziedziny, że raczej wiem do kogo, kiedy i z czym powinienem się zwrócić.

biznesplan, plan na życie, moja kariera, kariera zawodowa

Odpowiadając więc na postawione w tytule pytanie: Czy moja biegłość w pomaganiu Klientom w poprawianiu ich sytuacji zawodowej pomaga mi lepiej “ogarniać” własną karierę zawodową? Generalnie tak, przy czym nie jest to tak, że moja kariera zawodowa jest idealnie ogarnięta, bez zarzutów oraz jest “wzorem kariery zawodowej” przechowywanym w Międzynarodowym Biurze Miar i Wag w Sèvres pod Paryżem. Praca z samym sobą zwykle nie zastąpi pracy z drugim człowiekiem, zwłaszcza ze specjalistą z tej dziedziny i najczęściej nie jest ona tak efektywna. Odwołując się do wcześniejszej metafory – jestem typem profesjonalisty, który kupuje swetry w sklepie, mimo że wykonuje takie swetry dla innych. W praktyce bardziej mogę zacerować jakąś dziurę lub poprawić jakiś element niż stworzyć dla siebie od zera coś ciepłego na zimę. ;).

Moje dyplomy, czyli więcej o moim doświadczeniu

Gdy tworzyłem tę stronę internetową i prosiłem dobrze życzące mi osoby o wskazówki i opinie, kilka razy usłyszałem (przeczytałem):

Brakuje Twoich dyplomów. Chciałbym wiedzieć jakie szkoły czy kursy skończyłeś.

Dobrzeżyczące mi osoby 😉

Słyszałem oczywiście wielokrotnie o „regule autorytetu”, która polega na tym, że ludzie mają wyraźną skłonność do uległości, posłuszeństwa i polegania na zdaniu osób, które traktują jako autorytet. Czynników, które sprawiają, że ktoś może, nawet nieświadomie, zostać uznany za autorytet jest wiele. Jednym z nich są bez wątpienia dyplomy, certyfikaty, zaświadczenia.
Stąd znam rady w rodzaju – jeśli chcesz wzbudzić zaufanie i swojego klienta, powieś na ścianie najważniejsze swoje dyplomy i certyfikaty…

Certyfikat 1

„Serio?!” – pomyślałem. Czy naprawdę wiszące na ścianie (czy na stronie www) dyplomy i certyfikaty wzbudzają zaufanie? Czy one nie przytłaczają Klienta, który podczas całego spotkania myśli „kurcze, ale ten człowiek musi być mądry… On tyle wie, tyle u mnie, przeczytałem tyle mądrych książek”. Osobiście nigdy nie zwracałem specjalnej uwagi na czyjeś dyplomy i certyfikaty, bo co one mówią o kompetencja danej osoby. Tylko tyle, ze ukończyła jakieś studia i jakieś kursy. Jak ma tych „papierków” dużo, to znaczy że cały czas się szkoli. Ale ile rozumiem z tego co się nauczy? Ile z tego wdraża? Czy kursy jakie wybiera to prawdziwa wiedza czy po prostu zajęcia dla „papierka” lub co gorsza, rodzaj ideowej indoktrynacji.

Po dłuższym namyśle pomyślałem jednak – „No dobrze, jednak skoro kilka osób, które poprosiłeś o zdanie tak Ci radzi, a Ty wiesz, że taki mechanizm działa i część osób naprawdę może zwracać na to uwagę, to czemu nie zastosujesz się do tej rady? Po co zawracałeś komuś głowę, skoro teraz, gdy polecił Ci coś, co ma uzasadnienie w wiedzy naukowej o tym jak działają i zachowują się ludzie, nie chcesz tej rady zastosować tylko dlatego, że sam sądzisz, że tak nie działasz i że kierujesz się przy ocenie czyichś kompetencji innymi kryteriami niż dyplomy i certyfikaty?”